Pamiętnik Niny 1916-1919

14 lutego 1916

Ostatnie czasy spędzamy bardzo sympatycznie, a to z racji ciągłego widzenia się z Jasią, Halą i panem Juljuszem. Oni przyjeżdżają do nas dosyć często i my też bywamy tam czasami i zawsze jest bardzo sympatycznie, gdyż oni wszyscy tacy weseli i mili, ale już  główna przyjemność to jest jak pan Julian gra. Ja tak strasznie lubię to granie i chcę, żeby ta chwila grania trwała jak najdłużej; jak gra, to boję się, żeby nie przestał i tak mi się robi rzewno na duszy i tak się coś burzy we mnie, że muszę się  powstrzymywać, żeby nie zapłakać, a jak przstanie, to wydaje mi się, że coś cudownego uleciało na zawsze... a potem jestem bardzo smutna i rozmarzona i tylko ciągle staram się przypomnieć sobie słyszane melodje. Jak nie mogę, to tak dręczy, że o czem innem myśleć nie mogę i nawet śnię o tem, a jak sobie przypomnę, to jestem taka zadowolona i w tej chwili siadam do fortepjanu dobierać ją. Dobrałam już obydwoma rękami kołysankę, którą słyszałam tylko dwa razy; pan Juljan powiedział, że melodia zupełnie taka sama, tylko tempo nie takie. Poprawiłam.


- 2 -

poprzednia - następna - ostatnia
1 - - 3 - 4 - 5 - 6 - 7 - 8 - 9 - 10 - 11 - 12