Pamiętnik Niny 1916-1919

11 maja 1916

Tu jest narysowany cały domek jak ma być w przyszłości: na dole z jednego końca salon i kuchnia, wanna i spiżarka, z drugiego końca Tatula sypialny i obok kancelarja i Matuli sypialny i gabinet, a po środku, za werandą przedpokój i stołowy, a na górze mój pokoik, a za nim gościnny dla dziewczynek, a z drugiego końca z balkonikiem Stefana i gościnny dla chłopców, a po środku, nad stołowym i przedpokojem strych do wieszania bielizny. Ale w tym roku będzie zbudowany tylko ten środek tj. stołowy i przedpokój, który tymczasem zrobimy jako kuchnię, i weranda, a potem kiedykolwiek dobuduje się końce. Ach, jak ja bym chciała, żeby to już prędzej zbudować cały domek, miałabym swój własny pokoik, o którym zawsze tak marzęl już teraz myślę o tem jakbym go urządziła, jakie kwiatki na balkoniku miała itd., a także chciałabym, żeby on był gotów i dla tego, że możnaby zaprowadzić jakie stosunki z sąsiadami, gdyż w okolicy mieszkają rozmaici państwo, ale tylko teraz nie możemy utrzymać stosunków, gdyż nie mamy gdzie przyjmować, a więc teraz jest u nas straszna pustka i tak jakoś nie ma nadziei na zobaczenia kogoś inteligentniejszego przez całe lato; ogromnie to jest przykro jak wiadomo, że napewno nikt nie przyjdzie ani nie przyjedzie i czasem z tego powodu tak mi jest przykro, że aż płaczę, a potem na pocieszenie śpiewam sobie, lub gram wszystkie swoje kawałki, a także te, które sobie dobrałam od pana Juljusza i znowu płaczę wspominając to, co już na zawsze minęło. Jedyne pociechy tu, to poczta i robota. Poczta – to jedyny łącznik ze światem; tak przyjemnie jak przyjdzie dużo listów, ale i chwała Bogu otrzymujemy teraz dużo najrozmaitszych gazet, pism i listów, ale i piszemy dużo: z każdą pocztą wychodzi kilka, a wczoraj na przykład to aż 10 napisaliśmy. W powszednie dnie to cały czas zajmuje nam robota w ogrodzie warzywnym, urządzanie kląbów, altanki i najrozmaitszych takich rzeczy, a także i w domu obiad, potem pozmywanie po obiedzie, czasami i sprzątanie, gdyż stałej sługi nie mamy, a tylko Adelka od Zienkiewiczów pomaga najgrubsze roboty, ale ona nie zawsze ma czas, więc często musimy wszystko sami robić.

Doskonały balans [wskaźnik] mamy tutaj tego co się na froncie dzieje w okolicy od Mołodeczna i dalej na zachód, a mianowicie huk armatni to się wzmaga to cichnie, jak przyjeżdżaliśmy to było słychać bardzo wyraźnie, potem na parę dni uciekło, a potem znowu było słychać ze zdwojoną siłą, gdyż nawet przeciw wiatru, a teraz więcej oddalone i dosyć rzadko.


- 12 -

pierwsza - poprzednia - następna - ostatnia
2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7 - 8 - 9 - 10 - 11 - 12  - 13 - 14 - 15 - 16 - 17 - 18 - 19 - 20 - 21 - 22